Jestem taka głupia!
Aż sama w to nie wierzę...
A więc wszystko po kolei:
Baardzo przepraszam, że nie komentowałam ani nie czytałam postów na waszych blogach! W najbliższych dniach postaram się nadrobić wszystkie zaległości.
Wybaczcie, że tak długo czekacie na ten rozdział, ale... nie będę zaczynać od końca. Historia będzie długa, uprzedzam ;p
Od ostatniego rozdziału minęło już kupę czasu :d Wszystko się zaczęło, gdy zaczęłam pisać kolejny.
Rodzice w moje urodziny oznajmili, że jedziemy na ponad 3 tygodnie do Chorwacji. Wszystko super, poza jednym - koniec roku. Miałam jeszcze sporo poprawić, a tu nagle mam tydzień mniej. Tak więc musiałam ruszyć dupsko i wziąć się za naukę. Przez moje 2 ostatnie tygodnie w szkole latałam od nauczyciela do nauczyciela, by wstawili mi wcześniej oceny, żebym mogła jeszcze przed wyjazdem odebrać świadectwo. Z geografii dzielnie walczyłam o czwórkę, ale i tak wychowawczyni musiała interweniować, bo z geograficzki jest straszna jędza, której nie da się do niczego przekonać. Pewnie dałabym sobie spokój, gdyby nie to, że za pasek dostajemy stypendia pieniężne (dwie stówy piechotą nie chodzi :D). O wychowanie fizyczne nawet się nie martwiłam, ponieważ najsłabsza nie jestem. Szczerze powiedziawszy, liczyłam nawet na celujący. A co się okazało? "Nie chodziłaś na SKS"... Zaraz, chwileczkę, stop. Ja nie chodziłam na SKS?? "Bo na aż TRZECH zajęciach masz nieusprawiedliwione nieobecności". Trochę mnie zatkało, nie powiem. Ale nie jestem osobą, która bije się o oceny, więc odpuściłam. A na sam koniec dobił mnie fizyk. Po prostu aż nie wiedziałam, co powiedzieć. Z fizyki zaproponował mi 3/4, więc jeśli chciałam mieć czwórkę, musiałam poprawić aż 2 sprawdziany i 2 kartkówki. Namęczyłam się i poprawiłam, jednak facet nadal nie chciał wystawić oceny. Nadszedł piątek (dodam, że wyjeżdżałam w sobotę), a on fuka na mnie, że "co go obchodzi, że robię sobie wcześniej wakacje, on ma czas do poniedziałku". No to się wkurzyłam i trochę mu nagadałam, że nie po to przez dwa tygodnie za nim biegałam, żeby teraz mi nie chciał oceny wystawić. Po chwili wymiany zdań zdradził mi, że tak naprawdę od początku miałam wystawioną czwórkę, tylko chciał, żebym się pod koniec roku bardziej postarała. Żeby mnie dobić dodał, że tak naprawdę miałabym tą czwórkę bez poprawiania. Po prostu ręce mi opadły... Zmarnowałam dwa tygodnie na bezcelowe poprawy. Wkurzyłam się strasznie, bo w tym czasie taką wenę miałam, że chyba napisałabym od razu kilka rozdziałów, a tu nie dokończyłam żadnego - z braku czasu. Tacy nauczyciele to skarb...
To była pierwsza część przeprosin, ale to jeszcze nie koniec.
Czwartego dnia w Chorwacji przypomniałam sobie istotną rzecz - zapomniałam napisać na blogu informacji, że wyjeżdżam na całe 3 tygodnie. Mimo wszystko uznałam, że chyba nikt nie zauważy. W końcu i tak mało osób tutaj wchodzi :d Ale po chwili przypomniałam sobie coś gorszego. Zamówiłam szablon. Zamówienie przyjęte. Co jeśli będzie zrealizowane podczas mojego pobytu za granicą? Myślałam, że się tam zatłukę. Przynajmniej miałam czysty zeszyt, w którym wieczorami napisałam łącznie 3 rozdziały. Ale któregoś dnia zostawiłam ów zeszyt w przedsionku. Przed pójściem na plażę namiot zamknęła moja mama. Nie zdążyliśmy nawet dojść do morza, gdy złapał nas deszcz (tak w ramach gwarantowanej pogody w Chorwacji). Ruszyliśmy więc biegiem na kemping, by pochować ręczniki. I co się okazało? Mama nie domknęła namiotu. Cały przedsionek zalany - wszystkie torby z jedzeniem, kosmetykami, innymi śmieciami i mój zeszyt. Tak więc trzy rozdziały poszły się kąpać -,-
Nie dość, że za tydzień jadę na Mazury i znów mnie nie będzie, to jeszcze okazało się, że istotnie szablon został zrobiony. Modlę się tylko, bym mogła go jeszcze pobrać.
Nie ma mnie jeszcze u mnie w domu, jadę właśnie przez Śląsk. Gdy tylko wjechaliśmy do Polski, dorwałam się do telefonu i zaczęłam pisać tą piekielnie długą notkę (doceńcie to). Nie wiem, kiedy dodam rozdział, ale na pewno w tym tygodniu. Jak tylko będę mogła dojść do komputera, spróbuję naprostować tą całą sprawę z szablonem, bo jest fantastyczny! Jeszcze raz przepraszam i kończę, bo palce mnie już bolą :c Jeszcze będę musiała sprawdzić, czy telefon nie przekręcił żadnych słów x.x
Pozdrawiam prawie spod Katowic,
Bella
O kurcze!
OdpowiedzUsuńAle miałas pecha!
No cóż, im ktoś bardziej utalentowany i uzdolniony, tym częściej los płata mu takie figle. ;D
Czekam na ten obiecany rozdzial ;)
Hahahah dzięki za pocieszenie ;x
UsuńChyba sobie trochę poczekasz, bo mam zepsuty komputer <3
Ewentualnie napiszę rozdział na telefonie x.x
Pozdrawiam,
Bella ♥
Po raz kolejny informuję, że twoje zamówienie jest gotowe i czeka na odbiór pod adresem strony http://zaczarowane-szablony.blogspot.com/2013/06/578-580-not-always-i-do-right-thing.html
OdpowiedzUsuńBardzo dziekuję za wykonanie, ale pobiorę prawdopodobnie dopiero w przyszłym tygodniu, gdyż komputer mam w naprawie :c
UsuńWybacz za kłopoty!
Pozdrawiam,
Bella ♥
hahahahahahha XD
OdpowiedzUsuńNie mogę z tych przeprosin po prostu XD
Bella, takiego pecha to tylko Ty potrafisz mieć XDD
wybacz, ale ja na prawdę nie mogę przestać się śmiać XDDD
bwahahahaha xDDD
Jeśli masz jeszcze ochotę czytać moje wypociny, to serdecznie zapraszam na prolog nowego opowiadania ;)
http://sevmiones-story.blogspot.com/2013/07/prolog.html
Pozdrawiam!
No wiem, ja to ja xD Taka już jestem xD Ale przynajmniej na testach mam szczęście, bo jak strzelam, to zazwyczaj trafiam xDD
UsuńWybaczam, wybaczam xD Jak to sobie dzisiaj przeczytałam, to sama się śmiać z siebie zaczęłam xD Jaka ze mnie fujara życiowa xD
Jeśli? JEŚLI?! No oczywiście, że chcę! <3
Pozdrawiam,
Bella ♥
Twoje opowiadanie ma potencjał :) Będę zaglądać, uwielbiam obserwować, jak się wszystko zaczyna :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję ;)
UsuńDużo dla mnie znaczą takie komentarze <3
Pozdrawiam,
Bella ♥